E-mail z dn. 2018-02-06 g. 20:49
Witam Panie Aronie,
Piszę, ponieważ potrzebuję Twojej pomocy, Aronie. Tatuś skierował mnie do Ciebie, ponieważ tak pięknie nazywasz naszego Stwórcę. Jesteśmy małżeństwem od 30 lat i ciągle nas spotykają różne trudności, od wypadków samochodowych po podejrzenie białaczki u mnie, a także chorobę naszej córki Wioli – stwardnienie rozsiane. W 2017 roku miałam guza nerki, a potem podejrzenie raka płuc. W 2016 roku u mojego męża stwierdzono bardzo złośliwego raka prostaty.
Szukając pomocy, Bóg skierował mnie do Ciebie. Słucham Twoich przekazów i teraz to ja proszę o diagnozę dla mojego męża. Przez 30 lat nadużywał alkoholu i nie słuchał, gdy ostrzegałam, że niszczy sobie zdrowie. Obawiam się również, czy nie ma podczepionych obcych bytów, ponieważ zawsze reaguje bardzo emocjonalnie. Nie pozwala sobie niczego powiedzieć, uważa, że tylko on ma rację i nie szanuje nikogo, kto myśli inaczej. Czasem reaguje tak, jakby diabeł w nim siedział – dosłownie. Aronie, wiem, że wszystko zależy od nas, ale proszę o możliwą pomoc i wskazówki, co możemy zrobić, żeby mąż był zdrowy. Mój mąż nazywa się Józef Tadeusz, pracował w PSP, a teraz jest na emeryturze. W załączeniu przesyłam zdjęcie mojego męża. Pozdrawiam, Zosia.
E-mail z dn. 2018-02-08 g. 15:19 (odpowiedź Arona)
Witaj! Mąż odrabia wcielenie wojenne, na którym narozrabiał. Opiszę to wcielenie: był oficerem, który zaprowadził dyscyplinę w domu i w jednostce. Cieszył się tą władzą, rodzina miała chodzić pod jego dyktando, a on sam nie lubił sprzeciwu. W czasie wojny, gdy poszedł na nią, rodzina odetchnęła. Miał dwie córki, które obie chorowały, bo w domu wiecznie były rozkazy zamiast miłości. Ponieważ jego tata również był wojskowym, on sam wyniósł to z domu i nie umiał kochać siebie ani bliskich. Widzę też problem z tatą, który go ukształtował. Kiedy wydawało mu się, że to norma, a rodzina cały czas pokazywała mu, że to nie na tym polega życie, wtedy doszło do tego, że gdy poszedł na wojnę, żona odetchnęła. Jako żona oficera miała przydziały, ale była też obserwowana, aby morale mężów nie spadły. Czuła się znów w klamrach, gdy sąsiedzi ciągle mówili jej, jakim to bohaterem jest jej mąż, zwłaszcza że wracał na przepustki i chwalił się tym, czego dokonał. Jednak zamieniał się powoli w tyrana, który nie szanował ludzkiego życia, a tym bardziej na wojnie mógł poszaleć. Kiedy sam został złapany i dowiedział się, że jego rodzina uciekła za wielką wodę, aby tam zacząć nowe życie, nie docierało do niego, że otrzymał to, co posiał. Zaczął się mocno wściekać, walczyć w tym obozie. Tam, na przesłuchaniu, usłyszał: „A czego się spodziewałeś, niszcząc cywili? Że będziesz opływał w dostatek? I że rodzina będzie kochała takiego człowieka, który stał się kimś innym niż człowiek?” Wtedy nie chciał tego słuchać, ale te słowa jednak dźwięczały mu w umyśle. Nie mógł zagłuszyć w sobie tego poczucia winy, kiedy dopuścił do siebie myśl, że tak działa karma, że wszystko wraca do nas. Tutaj poddał się i nie widział sensu życia. Ponieważ mieli dowody na to, jakie rzeczy się dopuścił, odesłali go na drugą stronę. Po drugiej stronie nadal się boksował ze sobą, z Bogiem. Ta jego walka została usłyszana przez inne dusze, które teraz zeszły, aby mu pokazać, że można żyć inaczej, że czas zrozumieć, jak działa karma. Ale wolał znów wybrać drogę ucieczki i ego. Dlatego teraz doświadcza skutków swoich wyborów. Natomiast, aby rozpocząć zmianę w życiu, najpierw należy przeprosić wszystkich dokoła siebie, siebie samego i wybaczyć sobie i innym. Należy poprosić o wybaczenie, co rozpocznie proces sprzątania przyczyny choroby. Wydarzenia w naszym życiu są skutkami negatywnych energii, jakimi otaczaliśmy siebie nawzajem. Ty z jednej strony dawałeś opiekę i zrozumienie, a z drugiej strony przyjmowałeś to, co ciągle powstawało dokoła was. Wydarzenia miały cię ostrzec, że to, co jest w nas, jest też wokół nas, i nie może być tak, że ktoś niszczy, a drugi ciągle naprawia rodzinę. Harmonia daje harmonię i spokój, a ciągła walka prowadzi do niszczenia w przestrzeni. Widać to, że jest dokoła niego wir energii negatywnej, ale i strach. Dlatego dar życia jest bezcenny, i skoro kilka razy nie zauważył, czym jest, teraz musi zmierzyć się z tym sam. Ja mogę oczyścić wcielenie, poprosić Boga o pomoc, wysłać modlitwy i wybaczenie oraz prosić o nową drogę. Natomiast mąż powinien odrobić lekcje pokory, zrozumienia, akceptacji i wybaczenia. Powinien wierzyć w siebie, w Boga i zrozumieć istotę stworzenia i daru życia. Oczyszczę wszystko, co mogę, a reszta pozostaje w jego sercu i zmianie samego siebie. Nie ma jeszcze daty śmierci, ale jeżeli nie zmieni siebie, może sam ją sobie wyznaczyć i znów trafi tam, skąd przyszedł. Niech obejrzy film „Nasz Dom”, aby zrozumiał, skąd wyszedł. Pozdrawiam.
E-mail z dn. 2018-02-25 g. 12:58
Aronie, dziękuję bardzo serdecznie za postawioną diagnozę dla mojego męża. Teraz bardziej rozumiem jego dotychczasowe zachowanie. Niesamowite jest to, jak wszystko do siebie pasuje – jego władczy stosunek do rodziny i do wszystkich innych. Naprawdę nie chcę opisywać szczegółów, ale najważniejsze jest to, że mój mąż bardzo się zmienia na lepsze.
Diagnoza bardzo go poruszyła. Był zasmucony tym, że w poprzednim życiu był złym człowiekiem. Teraz widzę, że przestał być agresywny, przestał pić alkohol – nasze życie wygląda dużo lepiej. Słucham, Aronie, Twoich przekazów i tą wiedzą dzielę się z moim mężem oraz moimi dziećmi. Mamy również dwie córki, a jedna z nich jest chora na SM.
Wiele razy wołałam o pomoc do Boga i teraz dziękuję Stwórcy, że skierował mnie na Twój portal i że moja świadomość jest obudzona. Ufam, że mój mąż pokona raka prostaty i jego zmiana będzie trwała.
Dziękuję bardzo, Aronie, za to, co robisz, i czekam na nowe przekazy.
Pozdrawiam.
- Zosia