Ponad rok temu opisałam Aronkowi moją wielką troskę związaną z przyjacielem mojego syna. To nie byle jaki przyjaciel, ponieważ był jedną z osób, które były przy synu, gdy inni się od niego odwrócili.
Chłopak jest z Armenii, mieszkał w Szwecji, ale skończyła się ważność paszportu i Szwecja odmówiła dalszej wizy. Akurat wtedy wybuchła wojna w Armenii, a chłopak był w wieku poborowym. Stracił na wojnie dwóch kolegów, więc chodziło o realne zagrożenie.
Aron odpowiedział, że nie znamy jego karmy, ale poprosi o jego bezpieczeństwo. W międzyczasie wspomniał na czacie na żywo o Armenii, że Rosja wygasi tę wojnę. Tak też się stało. Przy okazji wyszło na jaw, że chłopak gra na klarnecie i wcielono go do sekcji muzycznej – dużo bardziej łagodnej w wojsku armeńskim. 💖💖💖
Ten chłopak jest dla mnie, jak syn. Odpowiedź od Arona była dla mnie ukojeniem, wsparciem. Przestałam się „martwić”, czyli wysyłać dodatkowo martwą energię dla tego chłopca. A reszta była najlepszym z możliwych rozwiązaniem – dla mnie CUDEM. 🤗 🤗 🤗
Wdzięczności nie da się wyrazić słowami.
~ Monika R.